...

MARTA ANDRZEJCZYK

Nazywam się Marta Andrzejczyk śpiewam piosenki, gram monodramy, jestem aktorką Białego Teatru. Z zawodu jestem animatorką społeczno-kulturalną, pedagożką teatru i menedżerką kultury.Występowałam na wielu polskich i kilku zagranicznych scenach, przed mniej lub bardziej wymagającą publicznością. Moje recitale sprawdzają się zarówno w kameralnej atmosferze zacisznych kawiarni, gdzie mam bliski kontakt ze słuchaczem, jak również w dużych salach koncertowych. Mam szczęście, bo „piszą dla mnie najlepsi poeci: Rilke, Brel, Miłosz, Leśmian, Poświatowska, Brodski i inni”. Pracuję ze świetnymi kompozytorami i muzykami: Marią Burniewicz, Piotrem Banaszkiem, Robertem Bielakiem, Pawłem Stankiewiczem, Marcinem Stanczewskim, Radkiem Dąbrowskim, Zbyszkiem Chrzanowskim i in. Monodramy grałam na wielu deskach polskich teatrów, ale także na skwerkach miast podczas festiwali teatrów plenerowych. Przez 13 lat, jako animatorka społeczno-kulturalna i specjalistka ds. organizacji imprez organizowałam międzynarodowe festiwale, koncerty, konkursy, spotkania autorskie, warsztaty dla dzieci, prowadziłam grupy teatralne, jednakże największy sentyment mam do moich aktorek z grupy teatralnej Akademii Trzeciego Wieku, Teatru w Chochole i do „Czekolady w lesie” I Mazurskiego Festiwalu Czekolady, który zorganizowałam wraz z Arkiem Dziczkiem fotografem, twórcą manufaktury czekolady w 2019 roku.

Sztuka działa na mnie jak dobra inhalacja. Jest jak oddech nabrany z głębi ziemi. Dzięki niej materializuje się coś, co ulotne, niewidzialne, nieuchwytne. Jest to przyjemność z tych przyjemności, dzięki którym życie nabiera głębokiego sensu, dzięki którym chce się żyć.

Zapraszam do mojego świata

Marta Andrzejczyk

Moje ulubione lekarstwo, od którego jestem uzależniona, to miłość. Z uczestniczkami chciałabym się podzielić swoimi spostrzeżeniami i poszukiwaniami dotyczącymi szczerości wobec siebie samej.

Linki:

https://www.facebook.com/marta.andrzejczyk.5

Insta: andrzejczyk.marta

www.andrzejczyk.art

PERFORMANCE

SZCZEROŚĆ

Czy we współczesnym świecie jest miejsce na szczerość wobec siebie samej, na szczerość wobec innych ludzi? Gdzie jest zgoda na autentyczność i akceptacja siebie/jej takiej, jaką się/ jest?

Szczerość to wspólne zastanowienie się nad ceną próby zatrzymania lub cofnięcia czasu, odmierzanego zmarszczkami. Szczerość  to refleksja nad pragnieniem zmiany tego, co powstało z natury, kompletne i wystarczające, a mimo to, tak ochoczo przekształcane na wzór ustalonego społecznie kanonu. Szczerość  to poddane różnym procesom ciało, w przestrzeni głosów stojących po stronie jego prawdziwej natury. Po stronie szczerości.

Performansem Szczerość  dotykam tematu kobiecej seksualności i cielesności. Biorę pod lupę ciało kobiety-swoje czterdziestosześcio-letnie ciało, które na oczach widza uprzedmiotawiam, traktując czasami jak dzieło sztuki, innym razem próbując modyfikować. Targana ogromnym pragnieniem zatrzymania czasu, zamkniętym w dramatycznym rytuale ukrycia starości, zakuwam je w gipsowe, idealne, bo młode odlewy części ciała mojej dziewiętnasto-letniej Córki (jędrne pośladki, ręce, kolana, smukłe stopy, wydatne piersi). Wystawiam na opinię publiczną by w konsekwencji brutalnie zedrzeć z siebie to co nie moje, to co stało się etykietą mojego ciała by dotrzeć do tego co starzejące się i nieakceptowane ale moje, indywidualne i niepowtarzalne. Docieram do siebie dzięki ceremonii ciała i swoistym rytuałom oraz głosom kobiet i mężczyzn dochodzącym z offu, śpiewanym pieśniom, powtarzanym jak mantry afirmacjom. Docieram, dogrzebuję się do własnej istoty, łączę się z nią i zaczynam po prostu szczerze być.

„Szczerość” – poruszający i przekorny w swojej prostocie performans Marty Andrzejczyk. Kobieta to model do składania, gdy ciało jest uległe i milczące, gdy przybiera każdą formę aż do granic bólu i śmieszności. Pokornie poddaje się fragmentaryzacji, przechodząc kiczowatą przemianę w przetrąconego manekina. Społeczne oko patrzy i nigdy nie zasypia. Jego urojone piękno tworzy panoptykon kiczu – jest sumą sztucznie przeszczepionych wyobrażeń „ja”, opisując coś, co z coraz większym trudem można nazwać własnym życiem. Człowiek grzęźnie i zamiera w twardniejącej materii. Sztuczność staje się niezdarnie posklejanym lustrem zdławionej i utraconej szczerości. Odzyskaj krzyk, szept i śpiew we wnętrzu manekina, który stworzyłaś na własne zatracenie – zdaje się sugerować Andrzejczyk. Żyj tak, aby twojego życia nie były stanie przechwycić żaden manekin i żadne lustro świata – zdaje się zachęcać Andrzejczyk.

Mariusz Sieniewicz

Seraphinite AcceleratorOptimized by Seraphinite Accelerator
Turns on site high speed to be attractive for people and search engines.